
Majowie – cywilizacja, ale nie imperium
Istnieje prawdopodobieństwo, że przez sąsiedztwo z Aztekami-Mexikami będziemy uważać zamieszkujących bardziej południowe strefy Mezoameryki Majów za kolejny ustrukturyzowany administracyjnie twór. Jest to jednak mylne wyobrażenie. Sposób funkcjonowania tych dwóch cywilizacji miały zupełnie inne podstawy jeśli chodzi o państwowość.
Decentralizacja władzy
Ziemie zamieszkiwane przez Majów to ok. 300-400 tys. km2 obejmujących obecnie Meksyk, Gwatemalę, Belize, Honduras i Salwador. Największy rozkwit tej cywilizacji przypada na III-X wiek naszej ery i nie odbywał się on na zasadzie zarządzania podbojami nowych ziem z centralnego punktu imperium. Nie tak właśnie należy ją sobie wyobrażać, bo jest to kalka do tego, jak funkcjonowali Aztekowie, czy nawet nieco dalsi Inkowie mający swoje centrum dowodzenia w Cusco.
Na czym więc polega różnica między nimi? Chodzi o (de)centralizację władzy. We wpisie o Aztekach pisałam, że ich centrum znajdowało się Tenochtitlán, z którego władzę sprawował rządca Huey Tlatoani. Z kolei Majowie byli zlepkiem mnóstwa państw-miast rządzonych przez lokalnych rządców zwanych halach uinic. Między 300 a 900 naszej ery rokiem każde takie państwo-miasto było niezależne (chyba, że zostało podbite przez inne i mu przynależało). Z czasem jednak zaczęły pojawiać się sojusze i starcia.
Teorie upadku
Można powiedzieć, że celem cywilizacji majańskiej nie była żadna ideologia, co raczej kontrola nad środowiskiem naturalnym. Chciano eksploatować jego zasoby szanując jednocześnie ograniczenia naturalne, co jednak nie do końca się udało. To właśnie prawdopodobnie z przyczyn środowiskowych Majowie już przed przybyciem Hiszpanów byli osłabieni wewnętrznie. Opanowali sposób na pozyskiwanie ziemi pod uprawy, które wcześniej był dziko rosnącymi lasami. Poprzez ich wycinkę i wypalanie naruszyli jednak równowagę świata przyrody. To z kolei odbiło się na nich w postaci długotrwałych okresów głodu.
Inna teoria upadku tej cywilizacji głosi, że to konflikty społeczne doprowadziły do ją do zagłady. I taki sam dysonans, jak w kwestii środowiska naturalnego, możemy zauważyć również tutaj, bo pomimo tej teorii, to właśnie niektóre majańskie państwa-miasta stawiały czoła hiszpańskiemu przeciwnikowi najdłużej, bo aż do 1697 roku!
Mały słowniczek
Nie da się zmieścić wszystkiego, co stoi za daną cywilizacją w kilku definicjach. Nie zmienia to jednak faktu, że znać kilka pojęć, a ich nie znać robi już różnicę. Dlatego proponuję skondensowaną dawkę wiedzy o Majach w postaci słowniczka, na który składa się kilka ważnych dla nich pojęć.
Popol Vuh
Jedno z dwóch ważnych źródeł, na których bazują historie dotyczące powstania świata i Majów. Zawarte są w nim teksty o stworzeniu ludzi, przepowiedniach, mitach oraz historie należące do tradycji majańskiej. Ta księga związana jest z regionem, który obecnie należy do Gwatemali.
Chilam Balam
To drugie ze źródeł. Właściwie to należy mówić o nim w liczbie mnogiej, bo jest ich tak naprawdę wiele, w zależności od regionu, od którego dostają nazwę. Samo Chilam Balam znaczy „Kapłan Jaguar”, bo to właśnie przez nich były pisane. Są to księgi z regionu obecnego Jukatanu w Meksyku i powstały w epoce kolonialnej ok. 1500 roku.
Alux
To taki mityczny majański krasnoludek. Jest ich dużo i uważa się, że są niewidoczne, choć mogą przybierać jakąś fizyczną postać, by komunikować się z ludźmi lub ich wystraszyć. Niektórzy współcześni Majowie nadal w nie wierzą i są przekonani, że aluxes pilnują upraw kukurydzy. Pomagają jej rosnąć przywołując deszcz, a w nocy gwiżdżąc, by wystraszyć złodziei.
Ceiba
To święte drzewo życia Majów. Jest obecne w ich wierzeniach jako pomost łączący świat ziemski z niebem i piekłem. Do dziś dzień w wiejskich społecznościach Majów sadzi się ceibas w samym sercu wspólnoty. Po polsku to drzewo nosi nazwę puchowiec pięciopręcikowy.
Tzolk’in
To jeden z kalendarzy majańskich. Miał 260 dni i podzielony był na 13 miesięcy, z czego każdy liczył sobie 20 dni. Był on związany z fazami księżyca.
Haab
To z kolei był kalendarz cywilny. Liczył sobie 365 dni podzielonych na 18 miesięcy, z których każdy miał 20 dni. Zostawało więc 5 dni zwanych „uayeb”, co znaczyło „bez nazwy”. Były to dni nieszczęścia, w których zabronione były śluby.
Majański kanon piękna
Niezwykle interesującym kulturowo aspektem tej cywilizacji są trendy związane z wyglądem Majów. I tak na przykład orli nos był ozdobą twarzy. Jeśli ktoś urodził się bez zakrzywionego nosa z garbkiem, częstą praktyką było noszenie sztucznego nosa stworzonego ze specjalnej masy nadającej mu pożądany kształt. Innym takim trendem były zezowate oczy. Coś, co obecnie byłoby powodem do kpin, u Majów było wręcz pożądane. Zez wyrażał bowiem wysoki status społeczny. Powszechną praktyką wśród szlachty było wręcz wieszanie dzieciom na głowie tuż przed oczami sznurka z figurką, co zmuszało wzrok do zmiany orbity.
Jakby tego było mało, również zęby można było upiększyć do panującego wtedy kanonu piękna. Piłowano je, by dodatkowo się uzbroić. Taka noszona zawsze przy sobie broń pozwalała na samoobronę. Poza tym, zęby ozdabiano szlachetnymi kamieniami. By to zrobić, najpierw wywiercano niewielkie otwory, w które potem wkładano jadeit, turkusy czy złoto. Takie ozdoby pojawiały się zarówno u biednych, jak i u bogatych i prawdopodobnie miały znaczenie duchowe.
Nie mogę nie wspomnieć też o płaskim czole, które modelowano zasadniczo od narodzin. Efekt ten Majowie uzyskiwali uciskaniem czaszki m.in. specjalnie skonstruowaną kołyską dla dzieci. Proces był długotrwały i powolny, ale na szczęście bezbolesny. Trend ten tłumaczy się na dwa sposoby. Po pierwsze wierzono, że rozum i świadomość znajdują się w najwyższej części głowy. Po drugie, pozwalało to na wydłużenie głowy i upodobnienie się w ten sposób do kolby kukurydzy. Jak mówi bowiem majańska legenda o stworzeniu człowieka, po wielu próbach i użytych materiałach, to właśnie z kukurydzy powstał człowiek. Całą legendę po polsku możesz odsłuchać tutaj.
A nada
Przez swoją strukturę państw-miast wiele kwestii dotyczących tej cywilizacji nie jest jednolitych, co utrudnia nieco mówienie o niej w sposób zwięzły. Zawsze jednak wyznaję zasadę, że nawet mała porcja wiedzy da nam jakiś obraz, jakieś pojęcie. Po hiszpańsku mój mąż wyraża to słowami: a nada. Wiedzieć trochę, a nie wiedzieć nic – zawsze jednak wychodzisz na plus. Stąd właśnie moja próba ujęcia Majów w taki wyrywkowy trochę sposób. Jeśli natomiast poza Majami interesują Cię też inne aspekty rdzennych ludności, to zachęcam Cię do przeczytania tego ogólnego wpisu na ich temat. Tłumaczy on również po krótce całe wyzwanie #semanasindigenas, które toczyło się na Instagramie, i którego celem było właśnie przybliżenie kontynentu amerykańskiego od tej strony.