fbpx
Kultura
Jaki kraj, taka książka autorstwa Polki w Kolumbii

Jaki kraj, taka książka autorstwa Polki w Kolumbii

Co prawda pierwszą współczesną książką o Kolumbii, którą wydano w Polsce było „Café Macondo” Macieja Wesołowskiego, to jednak opowiada ona o partyzantce. „Kolumbia. Polka w krainie tysiąca kolorów, szmaragdów i najlepszej kawy” Aleksandry Andrzejewskiej, czyli autorki kanału na YouTubie Polka w Kolumbii, to zupełnie inne podejście do tematu. Jest lekka w odbiorze, zabawna, a co może najważniejsze, daje ogólne pojęcie o Kolumbii i jego mieszkańcach, z naciskiem na Bogotę.

  • Wstęp
  • Jaka jest Twoja definicja Kolumbii?
  • Kolumbia – pierwszy kontakt
  • Kolumbijczycy i codzienność w Bogocie
  • Jak się tutaj mieszka? Czyli architektura i wnętrza
  • Kolumbijski kanon piękna i genetyczne przywileje
  • Ruch uliczny oraz kolumbijskie rozwiązania zakorkowanych miast
  • Czego Europejczycy mogliby się nauczyć od Kolumbijczyków?
  • Kolumbijskie przesądy i wierzenia
  • Kobiety w Kolumbii
  • Kilka cech, których od Kolumbijczyków uczyć się raczej nie trzeba
  • Czy w Kolumbii jest bezpiecznie?
  • Jak smakuje Kolumbia?
  • (K)raj dla poszukiwaczy przygód
  • Jak wytrzymać z Polką? Co mówią o Polkach kolumbijscy mężowie?
  • Mama w Kolumbii
  • Język polski w kolumbijskim domu
  • Polka w Kolumbii – w Polsce
  • Czego się po Kolumbii na pewno nie spodziewasz
  • Jak odnalazła się tu Polka?
  • Epilog
  • Słowniczek kolumbianizmów

Musiał upłynąć dosłownie pełny rok, żebym wzięła się za lekturę o kraju, który zajmuje ważne miejsce w moim sercu. Dostałam tę książkę o Kolumbii dokładnie na Boże Narodzenie 2021 i w okresie świątecznym 2022 ją zaczęłam i skończyłam. Odwlekanie było pokierowane jedynie dużą ilością obowiązków i kolejką książek w ogóle. Jednak czas, który sobie wybrałam na przeczytanie jej okazał się idealny.

Bez polityki

Wspomniałam wyżej, że „Kolumbia…” to bardzo lekka i przyjemna lektura. Jest tak między innymi dlatego, że brak jest w niej wątków politycznych sprawiających, że jej ton stałby się ciężki. Fakt ten doceniłam dopiero po jej skończeniu, ale jest naprawdę istotny. Osobiście staram się nie wpuszczać do swojej codzienności tego typu tematów, bo głowa od nich pęka. Dlatego też jestem ogromnie wdzięczna, że autorka skupia się na społeczeństwie, na zwyczajach, na porównaniu tego, co polskie z kolumbijskim. To jest ta lżejsza strona, która właśnie ciekawi prawdopodobnie największą liczbę osób. Jeśli ktoś nie może sam się wybrać do Kolumbii, ale ona go ciekawi, zaczyna czytać i przenosi się tam samoistnie.

Nie chcę przez to powiedzieć, że książki o polityce powinny przestać istnieć. Absolutnie nie. Na co zwracam uwagę to fakt, że uwzględnienie w tej książce dodatkowo jeszcze takiego wątku mogłoby zupełnie zmienić jej profil i odbiór. Wiem, że są osoby, który lubią się orientować w tego typu tematach, choćby chodziło o odległe kraje. Warto jednak rozgraniczyć politykę od rozrywki i poszukać źródeł, które mówią wyłącznie o tym pierwszym. Przykładem takiej w temacie Kolumbii jest pozycja wspomniana już wyżej.

Instruktaż krok po kroku

Jakby tak spojrzeć na spis treści, to można wywnioskować, że rozdział po rozdziale zostaniemy bardzo dobrze przeszkoleni z kolumbijskiej rzeczywistości. Poznamy tamtejszą codzienność, dowiemy się jak funkcjonuje transport w wielomilionowej stolicy i jak smakuje Kolumbia. Dostaniemy też odpowiedź, w co wierzą Kolumbijczycy oraz jaką mają przewagę genetyczną nad Europejczykami. Poruszony jest też temat roli kobiety w ich społeczeństwie, a nawet macierzyństwa czy architektury i wnętrz (to właśnie one najbardziej mnie zaskoczyły, i to w pozytywnym sensie tego słowa). Mnie osobiście przydatnym wydał się niewielki podrozdział, który krótko wyjaśnia dla kogo podróż do Kolumbii nie jest dobrym pomysłem.

Plusem takiego spojrzenia jest bardzo klarowne porównanie z Polską, czy może nawet Europą. Autorka bowiem jest też blisko związana z Niemcami, co stanowi jeszcze większą opozycję do latynoskich krajów. I tak na przykład dowiadujemy się, że dla Kolumbijczyków kąpiele w wannie, tak częste w Polsce, są moczeniem się we własnym brudzie. Że w Kolumbii można pachnąć wyłącznie perfumami, albo masz gwarantowaną śmierć towarzyską. Pomyślmy więc o tych wszystkich ludziach jadących w Polsce autobusami w gorący letni dzień…

Dopiero dzięki tej książce o Kolumbii dowiedziałam się, że w sieci krążył piłkarski mem, jakoby polscy piłkarze mieli na koszulkach nie nazwiska, a hasła do wifi. Najbardziej jednak rozbawiła mnie przytoczona wypowiedź męża autorki, który myślał, że głos lektora słyszany podczas filmu to jakiś błąd, i że na film nakładają się wiadomości. Padłam! Mimo, że o lektora mam z mężem non stop potyczki kulturowe we własnym domu.

Pogodzenie z samą sobą

Co jednak największe wrażenie na mnie zrobiło, to silne nastawienie na autorkę. Nie przeczytałam wcale wielu podobnych książek. Wydaje mi się jednak, że z definicji w tego typu publikacjach rzeczywiście duża większość opiera się na autorze i nie powinno to nikogo dziwić. Przytaczanie własnych perypetii, motywacji, powiązań ze swoją rzeczywistością z Polski nie są więc niczym zaskakującym. Jest tego jednak jeszcze więcej. Niektóre rozdziały w całości są poświęcone właśnie jej… I to mi się ogromnie przydało!

Autorka mówi sama o sobie, że jest niespokojnym duchem, który szuka przygody. Krótko mówiąc jest więc kompletnym przeciwieństwem mnie! Jestem poukładana, nie lubię, gdy coś nie mieści się w ustalonych ramach. Dlatego ta książka o Kolumbii była dla mnie na ten świąteczny czas jak pojednanie z samą sobą. Przez długi czas nie rozumiałam, dlaczego tak głęboko wchodzę w tematykę Ameryki Łacińskiej. Jest ona przecież ode mnie tak odległa jeśli chodzi o swoją naturę! Porządek kontra chaos. Małomówność i wycofanie kontra konieczny small talk, ciągła wymiana uprzejmości i atencja. Punktualność kontra bardzo swobodne interpretowanie czasu. Ekstremalnie zredukowane i specyficzne poczucie humor kontra podśmiewanie się z wszystkiego i wszędzie. Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo. Jednym słowem – bardzo się z Kolumbią i innymi krajami latynoskimi mijam!

Może to są bardzo proste wnioski i powinno mnie dziwić, że nie doszłam do nich wcześniej. Z drugiej jednak strony cały czas miałam w sobie to silne przyciąganie właśnie do tego kontynentu, które utrudniało mi to zadanie. A ja po prostu lubię go badać, analizować, interpretować. Niekoniecznie na własnej skórze. Czy to się trzyma kupy?

Relaksująca lektura

Mały konkretny ten wpis, ale to nie dlatego, że nie wyciągnęłam z książki żadnych smaczków. Zrobiłam to po prostu bardzo osobiście, do własnego życia, a niekoniecznie pod bloga. Nie da się ukryć, że jest to łatwa do przyswojenia pozycja, którą czyta się dla przyjemności. Nie ma na celu żadnych górnolotnych analiz, co wcale jej nie umniejsza. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Wiemy w Polsce tak mało o Kolumbii, że potrzebowaliśmy właśnie tego typu prezentacji narodu kolumbijskiego. Jeśli ona otworzyła nam nieco oczy, zaciekawiła od innej strony – wtedy warto sięgać po bardziej sprecyzowane tematycznie publikacje. Ogromnie mnie cieszy, że w końcu o Kolumbii można poczytać dobrze napisaną i szeroką w treści książkę!

 

Podziel się:
Tags :

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close