fbpx
Kultura
„Dzieci szóstego słońca” – książka, która odczarowała mi Meksyk

„Dzieci szóstego słońca” – książka, która odczarowała mi Meksyk

Dla wielu blog México Mágico to klasyk, gdy mowa o treściach w języku polskim na temat tego popularnego kraju. Ola Synowiec wydała jednak również książkę tłumaczącą synkretyzm religijny w Meksyku, która, w moim przypadku, pozwoliła mi patrzeć na latynoskiego sąsiada USA mniej krytycznym okiem.

Spis treści

O meksykańskim święcie zmarłych

O meksykańskich rodzimowiercach

O królowej meksykańskiego New Age

O meksykańskiej stolicy grzybów halucynogennych

O coca-colonizacji meksykańskich dusz

O konflikcie między katolikami a ewangelikami

O festiwalu meksykańskich czarowników

MEKSYK TU, TAM… WSZĘDZIE!

Od kiedy zaczęłam interesować się tym, co latynoskie, wszędzie jako przeciwieństwo do hiszpańskiego z Hiszpanii stawiano Meksyk. Uczniowie słysząc latynoski (czyli meksykański) akcent twierdzili, że w końcu hiszpański jest prosty i wszystko rozumieją. Meksykańskie telenowele miały swoich wiernych fanów. Fascynaci Ameryki Łacińskiej podbijali meksykańskie piramidy, a potem Jukatan stał się oazą turystów all inclusive. Wojciech Cejrowski, nasze polskie wrota do dalekich kultur, cały był zakochany w państwie Azteków. Jak grzyby po deszczu, na równi z włoskimi knajpami pojawiały się restauracje z pseudo meksykańskim jedzeniem. 

POWÓD MOJEJ NIECHĘCI DO MEKSYKU

I tak mogłabym wymieniać. Na co chcę jednak zwrócić uwagę to fakt, że Meksyk ma lub miał prawie że monopol na obraz Ameryki Łacińskiej w dalekich krajach, takich jak Polska. Zawsze był dla mnie taką oswojoną twarzą tego kontynentu. A co z resztą państw? Ciągle tylko ta Frida Kahlo, ten Octavio Paz, ci mariachi. Nie mam nic do nich. Pytam tylko: ile można? Bokami mi już wychodzi ta tequila, kaktusy i sombrero. Nie ma innych równie ciekawych kultur co Aztekowie? Tylko w Meksyku je się ostro? “Cielito lindo” to naprawdę najlepszy reprezentant muzyki latynoskiej na innych kontynentach? Z tego właśnie powodu odstawiłam Meksyk na sam koniec kolejki interesujących mnie krajów latynoskich. Miałam wrażenie, że już i tak o nim wszystko wiem, a w międzyczasie tak mi zbrzydł, że zwyczajnie nie miałam ochoty grzebać się w szczegółach. 

A TO WSZYSTKO TYLKO PROPAGANDA…

Podczas meksykańskiego miesiąca na moim Instagramie podjęłam niewielką współpracę z Olą Synowiec w przygotowaniu treści o tym kraju i postanowiłam przedstawić właśnie jej książkę, nie żadną inną. Decyzja padła jeszcze przed jej przeczytaniem. Uznałam, że to normalne, że skoro mi pomaga, to sięgnę właśnie po jej pozycję. I chyba nie mogłam trafić lepiej. Pierwszy rozdział wytłumaczył mi jak krowie na rowie skąd wzięła się moja wieloletnia niechęć do Meksyku. Jeśli masz takie same odczucia jak te, które opisałam na wstępie tego wpisu, to zachęcam do lektury. Niech wabikiem będzie cytat z pierwszego (dla mnie najważniejszego i przełomowego) rozdziału książki, który w skrócie tłumaczy rozpoznawalność tego kraju.

Dzień Zmarłych stał się symbolem Meksyku nieprzypadkowo. Również samo pojęcie “meksykańskości” w dużej mierze zostało starannie zaprojektowane. Pracował nad nim w latach dwudziestych XX wieku sztab specjalistów: politycy, urzędnicy państwowi, artyści, filozofowie, pedagodzy, pracownicy agencji turystycznych. Misja wydawała się karkołomna, bo mieszkańcy nowo powstałego państwa bardzo się od siebie różnili. (…) pod koniec pierwszego stulecia istnienia Meksyk zaliczył porażkę w staraniach o narodową jedność – w 1910 roku kraj rozdarła rewolucja. Nic zatem dziwnego, że tuż po jej zakończeniu spojenie tej różnorodności w całość poprzez wymyślenie meksykańskiego nacjonalizmu stało się jednym z głównych punktów w rządowej agendzie. Określono cechy homo mexicanus, z których później wyewoluowały narodowe stereotypy i karykatury. (str. 18)

COCA-COLA, CZAROWNICY I HALUCYNOGENNE GRZYBKI

Choć to pierwszy rozdział podziałał na mnie jak terapia szokowa, książka oferuje dużo więcej niż wytłumaczenie popularności Święta Zmarłych. W Meksyku bowiem toczy się też spór między katolikami a ewangelikami, tańczy się dla azteckich bożków i stwarza postaci kultu w ruchu New Age. Dlatego jeśli interesuje Cię to spektrum wierzeń cechujących cały jeden (choć fakt, ogromny) kraj, to bez dwóch zdań zatopisz się w lekturze “Dzieci szóstego słońca. W co wierzy Meksyk”.

Podziel się:
Tags :

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close