
“Do zobaczenia” – pierwszy peruwiański film Netflixa
Od 18 marca 2022 roku na Netflixie możemy obejrzeć nowy film, którego akcja toczy się w Peru. Natkniemy się w nim na liczne elementy pokazujące kulturę tego zakątka świata – muzyczne, kulinarne czy językowe. A mimo to z kraju Inków płynie krytyka, że platforma nie postarała się w swojej pierwszej peruwiańskiej produkcji.
Peruwiańska kultura zawarta w filmie
Główną osią „Do zobaczenia” rzeczywiście jest trochę na siłę wymyślony romans między hiszpańskim architektem Salvadorem i miłośniczką lokalnej przyrody Arianą. Mimo to, oglądając ten film nietrudno zauważyć już od samego początku, że momentami przypomina urywki rodem z wideo promocyjnego autorstwa Ministerstwa Turystyki. Ujęcia są nowoczesne i pozytywnie przedstawiają kraj. Powtykane celowo tu i ówdzie odwołania dają barwny obraz Peru jako dalekiego kraju skrupulatnie pielęgnującego to, co dla niego unikalne. Co dokładnie z peruwiańskiej kultury znajdziemy w tych prawie stu minutach filmu?
Muzyka
Wiele jest w nim odniesień do peruwiańskiej muzyki. Na przywitaniu głównego bohatera, prezentowany jest taniec carnavalito. W kolejnych scenach impreza w hostelu zaczyna się znanym walcem „Regresa”. Następnie przechodzi do festejo i tańca alcatraz o afrykańskich korzeniach. Wszystkiemu towarzyszy cajón – instrument perkusyjny okrzyknięty Dziedzictwem Kulturowym Peru. Później główni bohaterowie zjawiają się też na „domówce”, gdzie kapela w kolorowych ponczach gra na harfie huayno, i gdzie tańczy się el torito (znane też w innych częściach Ameryki Łacińskiej). Z kolei w jednym z odwiedzanych przez Salvadora miast widać ćwiczącą taniec caporal grupę.
Gastronomia
Znajomość Ariany i Salvadora rozkręca się przy pisco – tradycyjnym czterdziestoprocentowym alkoholu z winogron, o który Peru toczy bój z Chile. Przy innej okazji, ciocia głównej bohaterki proponuje jej inny napój – muña, tym razem bez alkoholu i o właściwościach leczniczych. Na wspomnianej wyżej domówce przygotowywana jest też wśród gorących kamieni huatia. Poza tym, serwuje się też rocoto relleno, czyli pikantną paprykę faszerowaną, a popija ją piwem Cusqueña. Znajdzie się też ujęcie z targu, na którym Ariana kupuje aguaymanto (miechunka peruwiańska). Wychodzi z niego za to z sokiem zaserwowanym bardzo po latynosku – w plastikowym woreczku i ze słomką.
Miejsca
Co zachwyca chyba najbardziej to ujęcia miejsc, do których podróżujemy wraz z zakochanymi. Większość akcji dzieje się w Cusco i jego turystycznych okolicach, w tym m.in. Machu Picchu czy na trasie do Salcantay. Tam też trzeba dbać, by nie dać zwalić się z nóg soroche, czyli chorobie wysokościowej. W drugiej połowie filmu przemieszczamy się już do Puno nad jeziorem Titicaca oraz nad morze do Paracas, w departamencie Ica.
Język
„Do zobaczenia” nie jest jakimś flagowym źródłem do nauki hiszpańskiego peruwiańskiego. O tyle, o ile dość neutralnego akcentu można trochę posłuchać, tak słownictwa nie nauczymy się wiele. Oto kilka zamienników, które wyłapałam dla hiszpańskiego z Hiszpanii:
- chévere (guay – super, fajne),
- plata (pasta – pieniądze),
- chapar (agarrar – łapać),
- saco (abrigo – płaszcz),
- papa (patata – ziemniak),
- liga (goma – gumka do włosów) ,
- apurar (tener prisa – spieszyć się)
Usłyszeć można też quedar pajasa (świetnie wyjść) i colorado, jak nazywają Salvę podwożący go Peruwiańczycy. To zabawne określenie na białasa, który, jak wiadomo, opala się na czerwono. Peruwiańczycy mówią szybko, choć raczej wyraźnie. Lubią zdrabniać i zgrubiać (¿lo quieres ahorita o más tardecito?; Arianacha, mamicha linda), a gdy zastanawiają się jakie dobrać słowo, wypełniają wypowiedź słynnym przeciągniętym este. Poza hiszpańskim w filmie usłyszymy też język aymara i quechua.
Niedociągnięcia i spekulacje
Głównym zarzutem, jaki pada w kierunku tej produkcji jest egzotyzowanie rzeczywistości. Najlepszym tego przykładem jest chyba wątek wyjaśniający tytuł filmu. „Hasta que nos volvamos a encontrar” to tłumaczenie na hiszpański słowa Tupanachiskama. To pożegnanie w języku quechua, w którym, jak tłumaczy główna bohaterka, nie ma ekwiwalentu popularnego „Adiós”. W Internecie rozgorzała w związku z tym niemała dyskusja. Jak się okazuje, wszystko rozbijało się o fakt, że w dawnym języku Inków żegnanie się zawsze wyraża ponowne spotkanie, w bliższej lub dalszej przyszłości. Polskie „Do zobaczenia” wydaje się w tym kontekście bardzo lakoniczne i jakby niepełne, nie wyrażające w zupełności głębokiego sensu tego słowa.
Poza tym, wiele zastrzeżeń pada w kierunku samej głównej aktorki, Stephanie Cayo, pół Peruwianki, pół Włoszki. Blond włosy i jasna cera są według wielu mało reprezentatywne dla narodu o inkaskiej przeszłości. Ci bardziej wyglądający na lokalsów w filmie są z kolei niestety zmarginalizowani do ról (prawie) niemych. W sieci pojawił się też filmik, w którym aktorka tłumacząc jedno z bardziej popularnych potocznych wyrażeń z Peru myli się co do jego znaczenia, co buduje jej nie do końca dobry wizerunek nie stuprocentowej Peruwianki.
szczegóły nie do pominięcia
Gdzie więc naprawdę widać jakie jest Peru i Peruwiańczycy? Podczas oglądania filmu miałam kilka razy takie poczucie: o, tak rzeczywiście tam jest. Oczywiście, każdy ma swoje odczucia i doświadczenia, ale moim na pewno jest zimna woda pod prysznicem, tak samo szokująca jak dla Hiszpana. To też bardzo uprzejma obsługa w sklepie, punktach gastronomicznych, czy, tak jak na filmie, na dworcu czy targu. To szaleni ludzie, jak ekipa od vana – robią sobie z wszystkiego jaja, nie dadzą dojść do słowa i mają lekko prześmiewcze podejście do poważnych kwestii. Uosobieniem specyficznego peruwiańskiego humoru jest z kolei Wendy Ramos, komediowa aktorka grająca ciocię Ariany. Nawet muśnięty w filmie wątek korupcji funkcjonariusza publicznego jest, niestety, dość bliski prawdzie.
Warto docenić próbę przybliżenia tego latynoskiego kraju na szerszą skalę. Pierwsze koty za płoty. Myślę jednak, że reklama zaklęta w filmie może zadziałać. A jeśli interesują Cię inne peruwiańskie produkcje na Netflixie, to zachęcam do wyklikania komedii “Jak poradzić sobie z rozstaniem” („Soltera codiciada”, 2018) czy dokumentu “Skarby Peru”. O tym kraju mówią też film animowany “Pachamama” (2019) oraz odcinki seriali dokumentalnych “Uliczne jedzenie: Ameryka Łacińska” (2020) i “Magiczne Andy” (2019, 2021).
P.S. Gratuluję dotrwania do końca! Zdradzę Ci za to, że w jednej z pierwszych scen z patio hostelu dostrzec można w głębi polską flagę 😉
fot. filmaffinity.com